Kolejnym procesem heksafleksu ACT jest akceptacja. Słowo to nie każdemu przypada do gustu, ale najczęściej wynika to z niezrozumienia, czym akceptacja w treningu ACT jest. Akceptacja nie jest przyzwoleniem na zło, nie jest pobłażliwością dla głupoty. Akceptujemy fakt, że coś jest jakie jest. Tak jak akceptujemy to, że za oknem pada deszcz, albo akceptujemy FAKT, że Rosja napadła na Ukrainę, co nie znaczy, że dajemy na to przyzwolenie i że pozwalamy na to. Tak się stało, Rosja napadała na swojego sąsiada. To jest niezaprzeczalny fakt i my nie odwracamy od tego oczu, udając że to nie miało miejsca. Gdy już zaakceptujemy ten fakt, z całymi jego konsekwencjami, możemy podjąć decyzję, co my osobiście z tym zrobimy (możemy pomóc uchodźcom, możemy wpłacić na czerwony krzyż, albo też możemy uznać, że to nie nasza sprawa).
Wiele osób ma z góry ustalone przekonania na temat tego, co oznacza akceptacja, zazwyczaj sprowadzające się do prostego podejścia typu „zaakceptuj to i przestań narzekać”, co nie jest podejściem, o które chodzi w treningu ACT. Niemniej jednak, prawda jest taka, że akceptacja nie polega na tym, aby po prostu znosić i przezwyciężać trudności. Jeśli spojrzymy na jej czystą definicję, oznacza ona działanie wyrażające zgodę na przyjęcie lub podjęcie czegoś zaproponowanego. Osobiście podoba mi się ta definicja.
Akceptacja w ramach ACT
W ramach treningu ACT, akceptacja odnosi się do zdolności do nawiązywania kontaktu z pełnym zakresem naszych doświadczeń, nawet tych, które są bolesne, niekomfortowe, przygnębiające i powodują, że czujemy się wadliwi, czy źle.
Przeciwieństwem akceptacji jest unikanie doświadczeń. Wszyscy to robimy w różnych momentach życia, tak bardzo, że często nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. To zazwyczaj powód, dla którego klienci trafiają na terapię lub coaching ACT. W ACT uczymy się akceptować rzeczy, których nie możemy zmienić.
Mamy naturalne pragnienie lub tendencję do unikania bólu. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby unikać bólu. Problem polega oczywiście na tym, że ból jest częścią życia, a im bardziej go próbujemy odsunąć, tym bardziej on będzie rósł, zamieniając się w cierpienie. Cierpienie trwa dłużej niż samo doświadczenie wywołane przez ból. Istotą cierpienia jest unikanie (brak akceptacji). ACT proponuje, by zamiast odpychać od siebie negatywne emocje, zrobić na nie miejsce. Nie smutek, ale przekonanie, że smutek nie jest OK i chęć uniknięcia go powodują, że czujemy się źle.
Jeżeli mam w sobie coś, czego nie akceptuję (np. nie mogę zaakceptować swojej wrażliwości), mam awersję na własne doświadczenie wewnętrzne (pewną emocję, która jest we mnie), to jest prawdopodobnie, że będę robił coś, by to unikać. To stanie się częścią mojego Cienia (zgodnie z psychologią głębi), którego będę projektował na innych. Osoby wrażliwe mogą zacząć mnie denerwować i drażnić, ale również mogę się izolować, pić, stosować używki lub czynności stymulujące, byle tylko nie dopuścić do siebie wrażliwej części siebie. Ważne by odkryć, co to jest (np. dzięki uważności, ale również analizie snów, czy projekcji). Ważne żeby zrozumieć, jakie mamy konsekwencje krótko i długoterminowe tych strategii braku akceptacji dla wrażliwości.
Akceptacja to pierwszy etap tego procesu. To nauka, jak nawiązywać kontakt i podejść do trudnych uczuć. Może to być tak proste, jak uznanie faktu, że masz myśl, iż jesteś głupi i leniwy. Może to być zauważenie, że objawy lęku się pojawiają – może to być ten nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Po prostu zauważanie, że to odczucie istnieje, opisywanie jej samemu sobie, sprawdzenie, czy na chwilę możesz usiąść, zatrzymać się i rozszerzyć wystarczająco długo, aby zrobić dla niego miejsce. To nie zamieni się nagle w tęczę i motyle. Nadal będzie niewygodne. Jednak nasze zobaczenie tego, bez prób odepchnięcia w nieświadomość, ale też bez fuzji z tym, przywraca nam kontrolę nad sytuacją. Akceptacja pozwala nam dążyć do życia zgodnego z naszymi wartościami, bez tracenia energii na walkę z nielubianymi częściami siebie i swojego życia.
No responses yet